Wychodzi facet z więzienia

Wychodzi facet z więzienia. Dwadzieścia lat za malwersacje finansowe. Oddają mu rzeczy, które miał przy sobie jak go zwinęli. W kieszeni starej marynarki znajduje kwit do szewca. No tak, oddał buty do naprawy chwilę przed tym zanim go zamknęli. Bez grosza przy duszy, ale w dobrych butach pochodzi. Udał się więc do owego szewca. I stoi ten sam mężczyzna, tylko dwadzieścia lat starszy, posiwiały. Oddaje mu więc kwit, tenże patrzy na niego uważnie, wychodzi na zaplecze.
Po chwili wraca, oddaje kwit i mówi:
- Będą na czwartek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz